Czarny Łabędź

Niektórzy uważają Darren Aronofskiego za hochsztaplera, który pod płaszczykiem inteligentnego kina w rzeczywistości przemyca oklepane tematy, ukrywając je jedynie w efektownej formie. Po raz pierwszy muszę stwierdzić, że po obejrzeniu tej produkcji byłbym w stanie się z nimi częściowo zgodzić. O ile w przypadku Pi czy Requiem dla snu forma nie tylko współgrała ale dodatkowo wzmacniała, w pozytywny sposób, przekaz, to tym razem mam spore wątpliwości co do słuszności drogi obranej przez reżysera.

Zacznijmy jednak od początku. Jak to często bywa, nie do końca wiedziałem na co się porywam idąc na te film. Aronofski, Natalie Portman i kilka nominacji do Oskara przykuwa uwagę i składnia do odwiedzenia kina. Będąc już na miejscu i oczekując na znajomych, zerknąłem więc na ulotkę reklamową, gdzie padło sformułowanie „psychologiczny thriller”… tak więc „powinno być nieźle” – pomyślałem.
Akcja filmu dzieje się w środowisku baletowym. To nie jest lekki kawałek chleba, lata treningów często pozwalają jedynie na krótkotrwały moment sławy, a sama ciężka praca nie zawsze wystarcza, gdyż aby wyróżnić się, potrzebny jest ten, zarezerwowany dla nielicznych, przebłysk geniuszu. Film porusza kilka wątków. Mamy więc elementy rywalizacji o główną role w omawianym przedstawieniu, motyw szybko przemijającej młodości i jej ulotności, causus nadopiekuńczej matki, której niezrealizowane marzenia przekładają się na córkę. Grzeczną i ułożoną „dziewczynkę” wraz z jej kompletnym przeciwieństwem, które przeraża ale i fascynuje. W końcu motyw dojrzewania (na kilku poziomach)  i obsesyjne dążenie do doskonałości.
Materiał więc jak najbardziej nadaje się na psychologiczny thriller i utalentowany reżyser na pewno mógłby z tego wycisnąć całkiem sporo.
I wszystko było by w porządku, gdyby nie fakt, że Aronofsky chyba za bardzo przestraszył się, że film o balecie może być zbyt mało interesujący dla przeciętnego bywalca multipleksów. Postanowił go więc nieco „uatrakcyjnić”. W tym „psychologicznym thrillerze” reżyser postanowił sięgnąć po to, co zawsze się sprzedaje… czyli sex, strach i… odrazę. Pozostaje jednak pytanie czy chodziło tylko o uatrakcyjnienie, a może jednak po prostu ukrycie niewystarczającego talentu dla tego mało komercyjnego tematu? Drażnią ponadto efektownie zrealizowane ale występujące na każdym kroku symbole, wykładające wszystko na tacy (aby „biedny niedzielny widz” w kinie się połapał na tych kilku poziomach „symboliki” i nie musiał się wgłębiać w psychikę bohaterów ;)).

Podsumowują troszkę za mało psychologii, a za dużo efekciarstwa i „niskopoziomowych” tricków czerpiących garściami z mało subtelnych horrorów.
Film generalnie ogląda się nieźle i w sumie jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może mu dać wyższą notę, ale ze względu na posługiwanie się przez reżysera niewyszukanymi trickami, w produkcji mającej ambicję być „psychologiczną” – od mnie otrzymuje tylko 7.

W każdym razie ja bym, ani reżyserowi, ani filmowi Oskara nie dał.

Komu się powinien spodobać:

  • ludziom o mocnych nerwach,
  • fani horrorów znajdą coś dla siebie,

Kto powinien unikać:

  • miłośnicy psychologicznych thrillerów mogą czuć się nieco zawiedzeni,
  • osoby wrażliwe i miłośnicy baletu jako „czystej” formy sztuki
  • nie wybaczający „tanich” sztuczek wykorzystywanych do podtrzymania napięcia

Moja subiektywna ocena: 7/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej informacji o filmie: Czarny łabędź na Filmwebie, Black Swam na IMDB

2 myśli na temat “Czarny Łabędź

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s