Film: Zupełnie Nowy Testament (Le tout nouveau testament)

zupelnie nowy testamentBóg stworzył Brukselę… bo mu się nudziło. Było to puste miejsce więc postanowił, przy pomocy swojego wszechmocnego komputera, wypełnić je jakimiś istotami… pierwsze próby były średnio udane. W ramach dalszych eksperymentów postanowił stworzyć coś na swoje podobieństwo… i tak powstał człowiek. No właśnie a jak wygląda Bóg… taki trochę przystojniejszy Ferdek Kiepski. Mieszka wraz posłuszną żoną i niepokorną córką Ea. Tylko ich jedyny syn postanowił opuścić dom rodzinny na rzeczy ziemi, gdzie zaczął robić różne zmyślne sztuki… źle na tym wyszedł.

No dobrze ale wracając do Boga jak wygląda jego dzień roboczy? Codziennie zamyka się w swoim pokoju-gabinecie i oprócz sprowadzania katastrof na ludzi tworzy nowe reguły uprzykrzające im życie. Tak, pewnie je znacie… kolejka obok zawsze posuwa się szybciej niż ta w której stoicie, kanapka z dżemem zawsze spada na ziemię dżemem do dołu… Tak mijają mu dni złośliwej zabawy ciężkiej pracy.

Pewnego razu jego 10-letnia córka zakrada się do jego gabinetu, pomimo surowego zakazu wchodzenia tam. Rozzłoszczony ojciec spuszcza jej lanie… Ea po rozmowie z figurką brata umieszczoną nad telewizorem, postanawia udać się do Brukseli (do tej pory nie wolno jej było opuszczać domu) i za jego namową postanawia napisać Zupełnie Nowy Testament… potrzebuje do tego jednak jakiś apostołów. Brat zapewnia ją, że losowo wybrani ludzie w zupełności się do tego nadadzą. A i wystarczy jej sześciu… razem z 12 apostołami brata da to liczbę 18 czyli liczbę stanowiącą skład drużyny baseballowej będący ulubionym sportem ich matki. Jak postanowiła zrobić tak uczyniła, przedtem jednak ponownie zakrada się do pokoju ojca i wysyła do wszystkich ludzi jednego SMSa… SMSa, który zmienia reguły gry, a ludzie zaczynają robić to na co zawsze mieli ochotę… a warto jeszcze wspomnieć, że na przed wyjściem blokuje jeszcze ojcu komputer.

Ea odnajduje więc kolejnych apostołów, którym stara się spełnić ich ukryte pragnienia… A w międzyczasie Bóg nie mogąc zalogować się do wszechmogącego komputera wyrusza do Brukseli na poszukiwanie córki… na Ziemi będzie musiał stawić czoła regułom, które sam wymyślił.

Ten absurdalno-surrealistyczny film, stylem narracji mocno przypomina Amelię. Jest to jednak jej bardziej depresyjna wersja. Nie tylko chodzi o szaroburą kolorystykę, która dominuje przez większość seansu. Choć znajdziemy w nim dużą dawkę humoru kontrastuje on z jego smutnymi i tragicznymi bohaterami. Reżyser stara się wpleść w fabułę sporo przemyśleń na temat zarówno ludzi jaki i zorganizowanego świata w którym żyjemy… bohaterowie nie są jednak tak przekonujący, jak w niemniej absurdalnej Amelii, a na pewno zdecydowanie trudniej ich polubić.

Niestety choć film opiera się na świetnym pomyśle to wydaje się on jednak nie do końca dopracowany. Całość przypomina bardziej skecze połączone w jedną historię niż przemyślany od początku do końca koncept. Stąd gdy zaczniemy nieco dłużej zastanawiać się nad efektem finalnym dostrzeżemy luki, braki logiki i banalność niektórych scen. Do tego brakuje konsekwencji w stosowanych motywach (na przykład w pewnym momencie całkowicie znika Kevin 😉 albo niekonsekwencji odnośnie sztuczek, które zna Ea).

Mimo wszystko warto ten film zobaczyć, bo generalnie sprawdza się jako komedia (owszem momentami nieco przygnębiająca). Po seansie pozostaje jednak niedosyt, gdyż można było wycisnąć z tego pomysłu znacznie więcej. Nie ulega jednak wątpliwości, że moja osobista lista filmów do obejrzenia wzbogaci się o poprzednie produkcje belgijskiego reżysera Jaco Van Dormaela.

Moja subiektywna ocena: 7/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej o filmie na: Filmwebie, IMDB

Jedna myśl na temat “Film: Zupełnie Nowy Testament (Le tout nouveau testament)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s