Właśnie stanąłem przed dylematem wybrania nowego smartfona dla KaTe. Nie to, że stary się zepsuł, nic z tych rzeczy. Do rozważenia możliwości zakupu nowego telefonu skłoniły nas nieco inne okoliczności. Otóż aktualny telefon (któryś ze średnio-pułkowych modeli Xiaomi, kupiony 4 lata temu, jako używany) działa wciąż sprawnie. Posiada jednak Androida w wersji 5.x, który okazuje się niewystarczający dla wielu nowych aplikacji. Przestała działać apka Luxmedu, nie da się zainstalować mObywatela (gdzie można pobrać certyfikat covidowy…), czy aplikacji PayBacka. A to tylko kilka przykładów niekompatybilności starego sprzętu z nowymi wersjami programów, które pojawiły się w ostatnim czasie… a sytuacja z miesiąca na miesiąc pewnie będzie się pogarszać.

Zapadła więc decyzja o potrzebie kupienia nowego urządzenia… no i tu zaczął się mały dramat.
Zacznijmy od tego jakie wymagania powinien spełniać smartfon którego szukałem. Z mojego doświadczenia wynika, że o ile telefon nie zepsuje się tuż po gwarancji (moje dwa poprzednie Sony) to prawdziwe ograniczenia, które ujawniają się z biegiem czasu, są tak naprawdę dwa: wersje Androida oraz ilość pamięci wewnętrznej.
Wybierając nowy telefon zdecydowałem, że musi posiadać możliwie najnowszą wersję systemu Android aby, nawet jeżeli słuchawka nie otrzyma wsparcia producenta, wciąż był w stanie spełniać swoje “smart” funkcję przez najbliższe 5 lat. Dlatego na czas pisania tego tekstu powinien mieć Androida w wersji 11 (ostatecznie 10). Co od razu dyskwalifikuje większość słuchawek starszych niż 2 lata.
Po drugie, patrząc na rozmiar zajmowany przez nowsze systemy (dochodzące nawet do ok. 30 GB wliczając w to aplikacje producenta telefonu), pamięć wewnętrzna w telefonie to minimum 64GB, ale w 5-letniej perspektywie i biorąc pod uwagę jak puchą ostatnio aplikacje i sam system to chyba bezpieczniej wziąć wersję 128GB (co po raz kolejny ogranicza wybór tylko do ostatnich premier).
Z nieco bardziej “wyszukanych” funkcji fajnie żeby wspierał on NFC (osobiście zdarza mi się używać tej technologii nie tylko do płatności zbliżeniowych). Oczywiście miło by było gdyby miał również dobrą baterię. Dzisiaj standardem wydaje się 5000 mAh.
No i to niemal wszystko…, a zapomniałbym o najważniejszy. Budżet, który nie powinien przekroczyć psychologicznej bariery 1000 PLN (w dzisiejszych czasach nie ma sensu wydawać więcej na telefon, którego główną funkcją ma być dzwonienie i odpalenie standardowych aplikacji, bo zdecydowana większość tych urządzeń jest na tyle wydajna aby poradzić sobie z tym zadaniem).
Warto również wspomnieć do czego nie będzie używany ten telefon. Nie oglądamy na nim filmów ani seriali… od tego mamy TV OLED (seriale, Youtube) oraz generujący jeszcze większy obraz projektor (filmy), a w dłuższe podróże gdzie jest możliwość obejrzenia czegoś i tak zabieramy tablet Microsoft Surface’a.
Nie robimy zdjęć smartfonami. Mamy od tego dedykowane aparaty i mnóstwo obiektywów.
Nie gramy w żadne wymagające gry. Tutaj konsole PlayStation sprawdzają się zdecydowanie lepiej.
Dodatkowe wymaganie niefunkcjonalne (które ostatecznie mógłbym nagiąć, ale w praktyce nic to nie zmienia) to to, aby smartfon nie miał “chińskiego pochodzenia” (jedyny akceptowalny producent z państwa środka to, Motorola – czyli marka przejęta przez Lenovo – która ma niemal czystego Androida i mam z nią bardzo pozytywne doświadczenia – mój aktualny telefon to Motorola Z3 Play).
Wymagania te nie wydają się być specjalnie wygórowane, a jednak okazuje się, że ze znalezieniem takiego urządzenia jest problem…
Zacznijmy od braku notcha… to było jedno z głównych wymagań, które jednak nie da się spełnić patrząc na dostępne dzisiaj na rynku smartfony. Po prostu nie ma smartfonów, które nie mają „dziury w ekranie”. O ile mnie pamięć nie myli ten idiotyczny trend rozpowszechniła firma znana ze swoich debilnych pomysłów, które następnie powielają bez zastanowienia kolejni producenci – chodzi oczywiście o Apple’a. I nie, wcale użytkownicy tego nie chcą po prostu dzisiaj nie da się kupić żadnego sensownego smartfona bez tego “feature’a”. Co tylko napawa przerażenie na przyszłość widząc premierę nowych MacBooków… że ten chory trend rozprzestrzeni się też na laptopy.
Drugi zdecydowanie poważniejszy problem… to rozmiar tych telefonów. Byłem w szoku gdy wszedłem do elektro marketu i stwierdziłem, że wszystkie* smartfony z ostatnich 2 lat mają ekrany o przekątnej minimum 6.4 cala. Rozmiar “patelniany” zagościł na dobre we wszystkich przedziałach cenowych. Jeżeli ktoś chce telefon, który da się obsłużyć jedną ręką (przeciętnego rozmiaru dla kobiety) to pozostaje właściwie wybór jednego producenta – Apple…, oczywiście nie mieści się on w zakładanym budżecie. W świecie Androida jest co prawda Google Pixel 4a, jednak on również przekracza budżet ponad 2 krotnie. Ze starszych ale spełniających większość innych wymagań modeli jest jeszcze Samsung S10e. Niestety jest on w podobnym przedziale cenowym co Pixel.
Wydawać by się mogło, że konkurencja i zalew rynku przez chińskie marki sprawi, że każdy będzie w stanie dobrać sobie telefon do swoich preferencji. Praktyka pokazuje trend wręcz przeciwny. Współczesne telefony wizualnie nie różnią się niemal niczym (jakby powstawały z jednej matrycy w chińskiej fabryce), a jedyne rozróżnienie to komponenty w środku (choć i tutaj zmiany czasami są tak niewielki, że nie widzę sensu we wprowadzaniu dwóch modeli różniących się tylko jednym – oprócz ilości pamięci – parametrem) i marka.
Kompletnie nie rozumiem dlaczego wszystkie firmy zafiksowały się na takie niepraktyczne rozmiary słuchawek… szczególnie, że gdy idzie się do marketu elektronicznego i popatrzy na półki z telefonami to wygląda jakby były tam dostępny 2 modele…. przy czym jednym z nich był iPhone. Wszystkie telefony Androidowe (nie licząc jakoś wzmacnianych) wyglądają na pierwszy rzut oka identycznie.
I żeby nie było, że tylko ja tak marudzę, to podobny problemem jak mój ma więcej osób (wystarczy poczytać fora czy komentarze na portalach technologicznych) a nawet w mojej firmie, na lokalnej liście dyskusyjnej pojawił się dokładnie taki sam wątek (kolega jednak zdecydował się na potrojenie swojego pierwotnego budżetu aby znaleźć cokolwiek co spełnia wymagania dotyczące akceptowalnego rozmiaru smartfona przez jego małżonkę).
Jeżeli tak ma wyglądać „postęp” i w tym kierunku ma podążać dalszy rozwój technologii to czarno widzę przyszłość ludzkości…
P.S.
Ostatecznie padło na Samsunga A32. Tak telefon ten ma notcha i rozmiar 6.4 cala. Zdaję sobie sprawę, że jest to anty-konsumencka decyzja jednak żadnych sensownych alternatyw w zaplanowanym przeze mnie budżecie nie udało mi się znaleźć.
Muszę przyznać, że się z Tobą zgadzam, ale tak właśnie wygląda nasz współczesny świat – stale się rozwija, a marki ścigają się z coraz to nowszymi rozwiązaniami. Przykładowo niedawno musiałam kupić nową kuchenkę gazowo elektryczną i byłam w szoku ile nowoczesnych modeli jest obecnie na rynku.