5 września 2010 roku pojawił się pierwszy wpis na tym blogu. Nosił on tytuł Wstępniak czyli po co blog. Niedawno minął więc rok od pojawienia się mojego prywatnego bloga w sieci. Pora więc na krótkie podsumowanie tej całej zabawy w blogowanie.
Na początku kilka twardych faktów.
Statystyki
Przez rok opublikowałem 85 wpisów, które zostały odwiedzone/przeczytane ponad 14 500 razy. Czy to dużo, czy mało? Ciężko mi stwierdzić. Na pewno znacznie więcej niż odwiedzin na mojej stronie domowej. Podobną liczbę wizyt zanotował mój, sztandarowy niekomercyjny projektu, czyli Biznes Filmowy ale zajęło mu to dwa razy więcej czasu.
Oczywiście nie jest tak, że każdy mój wpis przyciąga rzesze czytelników, niestety jak to w dzisiejszych czasach bywa nieco „reklamy” okazuje się bardzo pomocne. Stąd też najwięcej wejść zanotowałem 9 lipca, gdy to wrzuciłem w komentarzach na Polygami link do lajtowego wpisu na temat Wiedźmina 2.
Najwięcej odwiedzin w miesiącu przypadło na wrzesień 2010 i było to 2274 wejścia. Wynikało to najprawdopodobniej z faktu, że w tym też miesiącu opublikowałem najwięcej, bo aż 17, wpisów.
W 85 wpisach użyłem 397 tagów (czyli słów kluczowych) do opisu ich zawartości. Najczęściej pojawiającymi się słowami są: recenzja, film, Wrocław i… Sony. Jeżeli chodzi o kategorie to najwięcej należało do następujących: Film oraz Gry i konsole (przy czym do tej drugiej, trafiały też teksty dotyczące Biznesu Filmowego). Najwięcej komentarzy pojawiło się pod pierwszą części ubiegłorocznej relacji z IFA (choć nie jest to porażająca ilość 😉
Niestety nie znalazłem statystyk dotyczących ocen wpisów, więc w tej chwili ciężko mi stwierdzić, które z nich były najlepsze okiem czytelników. (Jeżeli ktoś wie jak znaleźć takie statystyki na wordpress.com to chętnie się tego dowiem).
Czego się nauczyłem
Przede wszystkim tego, że blogowanie to wbrew pozorom dosyć ciężki kawałek chleba (no, ja na szczęście nie muszę się z tego utrzymywać) i strasznie czasochłonne zajęcie. W szczególności dotyczy to relacji multimedialnych (z duża ilością zdjęć) gdzie masę czasu pochłania obróbka i przygotowanie tychże do publikacji. Samo redagowanie tekstu również nie jest proste i niestety pomimo kilkukrotnego czytania przed wrzuceniem ich online, nadal robię mnóstwo błędów, a w szczególności literówek. (Na szczęście moja KaTe, jak tylko znajdzie czas na przeczytanie moich wypocina, daje mi znać o tym co jej zdaniem należy poprawić).
Co się udało
Blog nadal funkcjonuje. W zależności od dostępnego czasu rzadziej lub częściej pojawiają się na nim wpisy… ale się pojawiają. Kilku znajomych nawet śledzi pojawiające się na nim teksy co też mogę uznać za osobisty sukces :).
Co się nie udało
Głównie ze względu na brak czasu nie udało mi się sporządzić relacji z wakacji. Zarówno tych ubiegłorocznych (hiszpańskie Costa del Sol) jak i tegorocznych z Polski Wschodniej. Być może w jakieś długie, zimowe wieczory uda mi się to nadrobić (… choć ja akurat nie mam problemów z zagospodarowaniem długich zimowych wieczorów – są one zdecydowanie przereklamowane). Oprócz większych wpisów brakuje mi też czasu na te mniejsze… kilku recenzji filmowych nie udało się dokończyć i również czekają na lepsze czasy.
Osiągnięcia
Przez roku mam też małe sukcesy. Moje dwa wpisy dotyczące tabletów doczekały się „przedruku” na innych (większych) portalach. Pierwszy z nich „O tabletach słów kilka” znajdziecie w internetowej wersji Chipa. Drugi, dotyczący pierwszych wrażeń z użytkowania Asus Transformera również wylądował na chip.pl a także na fandroid.com.pl
Co dalej
Ogólnie idea bloga się sprawdza. Jest to miejsce gdzie mogę od czasu do czasu naskrobać co nieco o rzeczach, które mnie nurtują lub napisać jakiś dłuższy wpis dotycząc Biznesu Filmowego. Niektóre teksty np. ten dotyczący zawiłości WordPressa przydały się kilku osobom (tak przynajmniej wynika z komentarzy) więc cieszę się, że nie generuję tylko elektronicznego spamu ale komuś na coś te wpisy się czasami przydają. Co prawda nie na wszystko zawsze wystarcza czasu (prace nad nową wersją Biznesu Filmowego są naprawdę zasobożerne… upps wygadałem się 😉 ale mam nadzieję, że nadal będę znajdował wystarczającą jego ilość aby napisać coś mniej lub bardziej ciekawego, a czasami może i przydatnego.