Serial: Philip K. Dick’s Electric Dreams (Electric Dreams)

Po obejrzeniu Undone kolejnym serialem, który przykuł naszą uwagę dostępnym na platformie Amazon Prime Video jest Philip K. Dick’s Electric Dreams. Serial jest adaptacją wybranych opowiadań znanego pisarza sci-fi i… ogromnie zaskoczył nas swoim poziomem i pozostawił z poczuciem niepokoju…

Czytaj dalej „Serial: Philip K. Dick’s Electric Dreams (Electric Dreams)”

Ellen Page to teraz Elliot Page czyli o byciu trans i nie tylko

Dosyć znana i lubiana (przynajmniej przeze mnie) aktorka Ellen Page oznajmiła kilka dni temu, że od 1 grudnia 2020 roku staje się Elliotem i od tej pory prosi wszystkich o używanie w stosunku do niego zaimka on/jego. Dzisiaj więc trochę kontrowersyjny temat dotyczący transpłciowości, moich przemyśleń na ten temat, a także o Bogu, medycynie i … cyberpunku.

Czytaj dalej „Ellen Page to teraz Elliot Page czyli o byciu trans i nie tylko”

Serial: Poplątana (Undone)

Prime Video od Amazona nie jest w Polsce zbyt popularnym serwisem VOD. Po części to rozumiem bo lista filmów nie robi specjalnego wrażenia, a głośnych seriali też nie ma tam zbyt wielu. Jednak z okazji Amazon Prime Day czyli słynnych wyprzedaży w największym sklepie internetowym na świecie, przy okazji kilku zakupów, stałem się posiadaczem subskrypcji Amazonu dającej dostęp między innymi do ich kolekcji filmów. Po krótkim zapoznaniu się z ofertą postanowiłem na pierwszy ogień rzucić oryginalny i nietuzinkowy serial Undone (przetłumaczony na polski jako Poplątana).

Czytaj dalej „Serial: Poplątana (Undone)”

Film: Alita: Battle Angel (IMAX 3D)

Przyznam szczerze, że nie wiem do końca dlaczego postanowiłem wybrać się do kina na Alitę. Pierwsze recenzje rodzimych youtuberów nie były zbyt entuzjastyczne, a jednak coś mnie zaintrygowało w tej produkcji (pomimo przerażających oczu głównej bohaterki z trailera), że postanowiłem udać się do IMAXa na seans. I wiecie co, w trakcie projekcji bawiłem się znacznie lepiej niż na większości produkcji Marvela (choć zaznaczam, że fanem uniwersum nie jestem).

Czytaj dalej „Film: Alita: Battle Angel (IMAX 3D)”

Film: Player One (Ready Player One) IMAX 3D

Na wycieczkę do kina na nowy film Stevena Spielberga zachęcił mnie jego efektowny zwiastun. Jako, że miała to być rozrywka z gatunku tych określanych mianem guilty pleasure nie nastawiałem się na jakąś intrygującą fabułę, za to oczekiwałem efektownego filmu, co oznaczało, że należało go zobaczyć w wersji 3D i to w IMAXie. O ile moje przewidywania co do fabuły się sprawdziły to intrygującego spektaklu jednak nie uświadczyłem… ale po kolei.

Czytaj dalej „Film: Player One (Ready Player One) IMAX 3D”

Film: Blade Runner 2049

Oryginalnego Blade Runnera z 1982 roku, znanego u nas jako Łowca androidów, w reżyserii Ridleya Scotta po raz pierwszy oglądałem stosunkowo niedawno bo zaledwie kilka lat temu. Była to wersja reżyserska. To należące już do absolutnej klasyki dzieło Sci-Fi nie było najprostsze w odbiorze ale czuć było, że jest to film na zupełnie innym poziomie niż większość produkcji z tego gatunku. Akcja toczyła się tam niemrawo dostosowana do filozoficznej tematyki filmu traktującej o człowieczeństwie i jego poszukiwaniu. W pamięci natomiast pozostawał ten niesamowity klimat budowany przez muzykę Vangelisa i scenografię łączącą nowoczesność z dystopią, która stała się filmową definicją cyberpunku. Pierwsza informacja o planowaniu nowego filmu bazującego na oryginale mogła budzić grozę u fanów i wydawała się skokiem na kasę… iskierka nadziei pojawiała się, gdy okazało się, że za projekt miał odpowiadać Denis Villeneuve, który po serii intrygujący, autorskich produkcji zaczął miraż z Hollywood z bardzo udanym skutkiem – Sicario i Nowy początek. Jeżeli Blade Runner 2049 miał się udać to kanadyjski reżyser był jednym z niewielu twórców, który mógł sprostać legendzie… i co tu dużo pisać… sprostał.

Czytaj dalej „Film: Blade Runner 2049”

Film: Logan: Wolverine (Logan)

Choć nie jestem fanem komiksów, a już w szczególności tych o superbohaterach, to na seans prawdopodobniej ostatniej części Wolverina skusił mnie trailer. Motywy żywcem przypominające przełomową grę The Last of Us, w której to mężczyzna w średnim wieku musi w post apokaliptycznym świecie zaopiekować się młodą dziewczyną wygląda zachęcająco niezależnie od medium, w którym ta historia jest prezentowana. Na dodatek recenzje wokół sugerowały nietuzinkową, jak na konwencję, produkcję… Dlaczego by więc nie spróbować?

Czytaj dalej „Film: Logan: Wolverine (Logan)”

Film: Nowy początek (Arrival)

arrivalPrzyznam, że jakoś zaskoczyła mnie informacja o nowej produkcji Denisa Villeneuve. Wszystko to przez trailer, który na pierwszy rzut oka sugeruje typowy hollywoodzki blockbuster o przylocie na ziemię zaawansowanej cywilizacji… Złe skojarzenia z Dniem niepodległości nasunęły się same. Oglądając kilka zwiastunów premier kinowych nie zwróciłem na niego specjalnej uwagi i po jego obejrzeniu już chciałem spuścić zasłonę zapomnienia na Arrival ale w ostatniej chwili rzuciłem okiem na nazwisko reżysera… Twórca Sicario, Pogorzeliska, Labiryntu oraz Wroga wyrobił już sobie u mnie renomę artysty, którego filmy warto oglądać. Zaintrygowany konwencją sci-fi u tego reżysera wybrałem się do kina z pewnym niepokojem, ale i oczekiwaniem na zobaczenie czegoś więcej niż zwykły blockbuster… i zdecydowanie nie rozczarowałem się.

Tekst ten oprócz recenzji zwykłej (napisanej dla tych którzy filmu jeszcze nie wiedzieli) zawiera też rozszerzoną wersję (dla tych, którzy seans mają już za sobą) z głębszą interpretacją, która może odmienić Wasze spojrzenie na ten film… zachęcam do sprawdzenia.

Czytaj dalej „Film: Nowy początek (Arrival)”

Film: Gwiezdne Wojny: Przebudzenie mocy (Star Wars: The Force Awakens)

gwiezdne wojnyNigdy nie byłem wyznawcą Gwiezdnych Wojen, jednak oryginalną trylogię wspominałem bardzo przyjemnie (nowsze części oglądałem tylko wybiórczo i zdecydowanie to nie było to). Ogólny hype pod koniec ubiegłego roku na kolejny film z tego uniwersum specjalnie mnie nie ruszał. Jednak entuzjastyczne recenzje (jak się okazało nie wszystkich) sprawiły, że postanowiłem go obejrzeć, mając jednocześnie całkiem spore oczekiwania. Zanim jednak wybraliśmy się na seans odświeżyliśmy sobie pierwsze trzy części… (chodzi oczywiście o epizody IV, V, VI – jedyne słuszne) i chyba nie był to dobry pomysł, bo w tym porównaniu, najnowsza część okazuje się ogromnym rozczarowaniem. Uwaga, tekst może zawierać drobne spoilery.

Czytaj dalej „Film: Gwiezdne Wojny: Przebudzenie mocy (Star Wars: The Force Awakens)”

Film: Ex Machina

ex machinaFilm który leżał na półce już od dłuższego czasu, ale że ostatnio mieliśmy przesyt produkcji o sztucznej inteligencji (Chappie, Automata), musieliśmy odpocząć od tej tematyki i stąd dopiero teraz zabraliśmy się za oglądanie.

Choć to debiut reżyserski Alexa Garland to nie jest on postacią anonimową w świecie filmu. Jest on bowiem scenarzystą 28 dni później oraz W stronę słońca, które zdradzały potencjał tego twórcy (jego ostatni Dredd 3D uznaję za wypadek przy pracy, bo materiał źródłowy nie dawał za wiele miejsca do popisu).

Ex Machina to skrojony pod cztery postacie, kameralny thriller w konwencji sci-fi, który rozgrywa się w minimalistycznej, nowoczesnej posiadłości usytuowanej gdzieś na kompletnym odludziu, gdzie to geniusz informatyczny i multimilioner Nathan pracuje nad sztuczną inteligencją. Do swej posiadłości zaprasza zwycięzcę konkursu, jednego z najzdolniejszych pracowników swojej korporacji (Caleb), która odpowiedzialna jest między innymi za najlepszą wyszukiwarkę na rynku.

Czytaj dalej „Film: Ex Machina”

Film: Marsjanin (The Martian)

marsjaninNajnowszy film Ridleya Scotta to produkcja sci-fi odbiegająca od poprzednich filmów tego reżysera. Co warte podkreślenia to również jeden z ciekawszych pod względem przesłania blockbusterów ostatnich lat.

Ci którzy wybiorą się na film tylko ze względu na nazwisko reżysera mogą nieco się zawieść. Marsjanin nie jest bowiem filmem sci-fi pokroju Blade Runner czy Obcego. Trailera jasno wskazuje, że jest to film zdecydowanie bardziej rozrywkowy. Co wbrew pozorom wcale nie skreśla tej produkcji.

Czytaj dalej „Film: Marsjanin (The Martian)”

Film: Chappie

chappiePrzed seansem nie miałem zbyt wielkich oczekiwań co do najnowszego filmu twórcy Dystryktu 9. Trailer sugerował, że będzie to raczej coś w okolicach kina familijnego o człowieczeństwie, dyskryminacji i rasizmie. Rzecz nie wyglądała na specjalnie oryginalną ale zapewne wystarczająco ckliwe, aby zapewnić sobie rozrywkę na niedzielne popołudnie. I choć przypuszczenie w większości się potwierdziły, całość mimo wszystko lekko rozczarowała.

Czytaj dalej „Film: Chappie”

Film: Ona (Her)

onaPrzegadany romans sci-fi? Absurdalny film o wirtualnym związku? A może piękny i głęboki film o ważnych sprawach?

Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości, która nie bardzo różni się od dnia dzisiejszego. Ludzie pracują w korporacjach, rozmawiają przez lub do swoich komórek. Zapędzeni i zabiegani pragną jednak ciepła, szczęścia i miłości.

Theodor pracuje w firmie piszącej, na zlecenie swoich klientów, romantyczne listy. Nie jest typowym samotnikiem, gdyż ma przyjaciół i jest tuż po rozstaniu z bliską mu osobą.

W ustatkowanym ale jednak nieco pustym emocjonalnie życiu naszego bohatera pojawia się jednak coś nowego. Pewnego dnia instaluje on bowiem nowy system operacyjny OS 1, który dostosowuje się do swojego użytkownika. System ten komunikuje się głosem, i potrafi interpretować obrazy z kamery telefonu. Po wstępnej konfiguracji i wyboru głosu, którym będzie posługiwał się OS 1, Theodor poznaje… Samanthę.

Czytaj dalej „Film: Ona (Her)”

Film: Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia (The Hunger Games: Catching Fire)

igrzyska smierciPrzed wybraniem się na seans, drugiej części Igrzysk śmierci, specjalnie się filmem nie interesowałem. Od dawna bowiem był on na mojej liście pozycji obowiązkowych do obejrzenia. Nie bez powodu pierwsza część zgarnęła moją ubiegłoroczną nagrodę Tomiga Film Awards w kategorii najlepsza produkcja hollywoodzka.

Po seansie muszę jednak stwierdzić, że choć materiał wejściowy jest ciekawy to całość, z czysto filmowego punktu widzenia, podobała mi się nieco mniej od ubiegłorocznej części. Moje przypuszczenia dotyczące takiego stanu rzeczy potwierdziły się, gdy wróciłem do domu i sprawdziłem listę twórców… zmienił się zarówno reżyser jak i scenarzysta. I o ile nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy (filmie jest nakręcony w podobnej stylistyce) to jednak czuć różnicę – w moim mniemaniu – na niekorzyść nowej odsłony.

Czytaj dalej „Film: Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia (The Hunger Games: Catching Fire)”

Film: Gra Endera (Ender’s Game)

gra enderaTytułowa gra Endera to książka napisana przez Orsona Scotta Carda, a wydana w 1985, która stała się już klasyką nie tylko literatury sci-fi. Jest ona podobno lekturą obowiązującą w West Point (Amerykańska Akademia Wojskowa) gdzie na jej podstawie szkoli się przyszłych dowódców.

Przyznam, że pierwowzoru nie czytałem więc recenzja będzie dotyczyła filmu jako takiego (choć pewne refleksje dotyczące książki też się pojawią).

Jak wyszedł efekt końcowy? Nie wiem czy takie były założenia twórców ale jedno na pewno się im udało. Zainteresować mnie pierwowzorem literackim.

Czytaj dalej „Film: Gra Endera (Ender’s Game)”

Film: Grawitacja 3D (Gravity)

grawitacjaAlfonso Cuarón, którego cenię przede wszystkim za świetny I Twoją matkę też (Y tu mamá también), choć zapewne szerszej publiczności lepiej kojarzy się jako reżyser Harrego Pottera (Harry Potter i więzień Azkabanu) lub Ludzkich Dzieci, tym razem sięga w przestrzeń kosmiczną. W tym nieprzyjaznym człowiekowi miejscu umieszcza dwójkę znanych aktorów Sandrę Bullock i George’a Clooney’a.

Czytaj dalej „Film: Grawitacja 3D (Gravity)”

Film: World War Z

world war zW normalnych okolicznościach na ten film na pewno bym się nie wybrał do kina. Jednak brak ciekawszych alternatyw i zbliżające się koniec ważności karnetów wymusiły szybką decyzję. A że ostatnio po zagraniu w Last of Us oraz obejrzeniu inspirującego go filmu Droga (recenzje wkrótce) jestem w klimatach postapokaliptycznych, a oprócz tego Brad Pitt w obsadzie i mówiące mi coś nazwisko reżysera Marca Frosta (Chłopiec z latawcem, Marzyciel, Czekając na wyrok) mogły dawać nadzieję na coś w miarę dobrego.

Film stara się być połączeniem kina katastroficznego, akcji, z elementami horroru i dramatu. Niestety w żadnym z tych elementów się nie sprawdza.

Czytaj dalej „Film: World War Z”

Film: Atlas Chmur (Cloud Atlas)

Nowy projekt rodzeństwa Wachowskich (tak, tych samych którzy stworzyli Matrixa – wówczas jeszcze jako bracia Wachowscy jednak od jakiegoś czasu, dzięki osiągnięciom dzisiejszej medycyny, Larry stał się Laną) wraz z Tomem Tykwerem (Biegnij Lola biegnij, Pachnidło, Niebo) to wielowątkowa opowieść dziejąca się na przestrzeni kilkuset lat, którą dosyć ciężko oceniać po jednokrotnym obejrzeniu ponieważ wielotorowy sposób opowieści sprawia, że na pewno kilka rzeczy można przeoczyć lub nie zwrócić uwagi.

Czytaj dalej „Film: Atlas Chmur (Cloud Atlas)”

AFF 2012: Na własne ryzyko (Safety Not Guaranteed)

Czy kiedykolwiek mieliście ochoty cofnąć się w czasie, aby zmienić coś w swoim życiu? A co, gdyby nadażyła się taka okazja? Czy chcielibyście skorzystać i czy naprawdę macie ku temu ważny powód?

Pierwsze sekwencje film wskazywać by mogły na typową komedię romantyczną. Prezentują nam bowiem młodą dziewczynę, Darius (Aubrey Plaza), która próbuje dostać dodatkową pracę. Na co dzień jest ona stażystką w pewnym magazynie, gdzie otrzymuje bardzo poważne zadania  w stylu… parzenia kawy. Na jednym z kolejnych spotkań redakcyjnych, podczas którego dyskutowano pomysły na artykuły do kolejnych numerów, jeden ze starszych redaktorów, Jeff (Jake Johnson), rzuca pewne intrygujące ogłoszenie, które może być takim dobrym tematem. Ogłoszenie brzmiało mniej więcej tak.

“Poszukuję współtowarzysza do podróży w czasie. To nie żart. Zapłata po powrocie. Niezbędna własna broń. Na własne ryzyko. Już raz tam byłem.”

Czytaj dalej „AFF 2012: Na własne ryzyko (Safety Not Guaranteed)”

Film: Igrzyska śmierci (Hunger Games)

Film, który popularnością w USA podobno dorównuje “Zmierzchowi”, co generalnie nie koniecznie musi być dobrą rekomendacją. Do wybrania się na seans skusiły mnie jednak stosunkowo wysokie oceny na Filmwebie oraz tematyka. Postanowiłem więc naocznie przekonać się o co tyle hałasu. I tym razem, w przeciwieństwie do wcześniej wspomnianej sagi o wampirach, czekała mnie miła niespodzianka.

Czytaj dalej „Film: Igrzyska śmierci (Hunger Games)”

Tron: Dziedzictwo 3D

Po przypomnieniu sobie oryginalnego Tronu, pomimo całego sentymentu jakim go darzę, nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, wybierając się na jego kontynuacje.  Nawet mimo tak sceptycznego nastawienia  i tak nie wszystkim im sprostał. Co zawiodło? Prawie wszystko. Przede wszystkim zatracił całą „kultowość”. Odniesień i smaczków, co prawda, kilka się znajdzie ale prawdę powiedziawszy więcej do Gwiezdnych wojen czy Matrixa, niż do świata wykreowanego w oryginalnym Tronie. Praktycznie zniknęła cała technologiczna otoczka w opisie tego świata. Fakt,  w oryginale, po latach brzmiała ona nieco archaicznie i momentami śmiesznie ale mimo wszystko była to jakaś pozostałość po ówczesnym sposobie postrzegania technologii. Troszkę więc tego szkoda, choć rozumiem, że nowa wersja kosztowała więcej i musiała trafić do szerszej publiczności niż pierwowzór.

Fabularnie już przed seansem można było przewidzieć, że raczej dobrze nie będzie. I szczerze, nie byłoby źle (jak na mało wymagający film z efektami) gdyby nie mnóstwo schematycznych i banalnych scen oraz dialogów. Najbardziej przeszkadzały mi rozwiązania „momentów kulminacyjnych” w scenariuszu, które były kompletnie z „czapy” – jakby nikt nie przejmował się wyjaśnieniem widzowi, że akurat to jest w tym momencie możliwe. Brak jakiegokolwiek szacunku dla odbiorcy i choćby próby zachowania pozorów, że scenarzyści choć przez moment zastanawiali się nad mechanizmami jakimi kieruje się ten świat.

Sceny akcji, choć dosyć widowiskowe, to jednak kompletnie nie trzymały w napięciu. Tak jak by ktoś dorobił do tego filmu „walki na dyski” oraz „światłocykle” tylko ze względu na to, że jest to Tron i trzeba je pokazać w filmie. Zero emocji i zaangażowania widza w to, czy bohaterom się uda przetrwać, te „teoretycznie trzymające w napięciu sekwencje”.

Ponad 120 minut seansu to w tym wypadku za dużo. Film jest nieco rozlazły, a przez brak napięcia zarówno emocjonalnego jak i wynikającego z akcji, momentami przynudza. Do tego trzeba dodać brak dystansu twórców do oryginału (mamy przecież erę postmodernizmu) i stosunkowo mało smaczków dla starszych widzów.

3D… niestety mało widowiskowe i jakoś nie specjalnie rzucało się w oczy.

Tak więc czy są jakiekolwiek powody aby jednak obejrzeć ten film? Na szczęście są… ale dosłownie dwa. Pierwszym z nich to strona wizualna, która mocno odświeżona nadal ma swój niepowtarzalny i oryginalny klimat. Efekty same w sobie może nie rzucają na kolana ale sam design i wysmakowanie całości wzbudza szacunek  i zostanie już pewnie znakiem rozpoznawalnym tego film. I właśnie do niej  jeszcze długo będą pojawiać się nawiązania.

Drugim i chyba nawet jeszcze lepszym elementem jest muzyka zespołu Daft Punk. Ten francuski duet odszedł tutaj nieco od swojego syntetycznego stylu na rzecz aranżacji orkiestrowych ale moim skromnym zdaniem (w przeciwieństwie do zdania fanów tego zespołu – którzy spodziewali się czegoś innego) był to bardzo dobry ruch. Muzyka, nadal elektroniczna, dzięki zaangażowaniu całej orkiestry nabiera epickiego rozmachu i bez wątpienia nadaje wiele uroku całemu filmowi. Ponadto bardzo dobrze słucha się jej również bez obrazu (Soundtrack polecam wszystkim miłośnikom dźwięków elektronicznych, którzy nie uciekają od razu, gdy nagle usłyszą żywe instrumenty).

Warstwa wizualna (a konkretnie design –  a nie efekty jako takie) oraz muzyka ratują ten film od sporej klapy – dlatego jeżeli już chcecie go zobaczyć, to warto to zrobić na dużym ekranie i z dobrym nagłośnieniem.

Komu się powinien spodobać:

  • miłośnikom dobrej muzyki łączącej dźwięki syntetyczne z aranżacją orkiestrową,
  • miłośnicy sztuk audiowizualnych i sztuki nowoczesnej,

Kto powinien unikać:

  • wymagających choć odrobiny wysiłku od scenarzystów tworzących nowe światy,
  • technomaniacy liczący na dobre sci-fi
  • oczekujący interesującej fabuły i dialogów
  • nastawiających się na emocjonujące przeżycia
  • liczący na utrzymanie „kultowości” oryginału

Moja subiektywna ocena: 6/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej informacji o filmie:  Tron: Dziedzictwo na Filmwebie, Tron Legacy na IMDB

Tron

W związku ze zbliżającą się nieuchronnie premiera Tronu Dziedzictwo postanowiliśmy razem z przyjaciółmi odświeżyć sobie oryginalną wersje tego filmu z 1982 roku (pt. Tron). O ile pamięć mnie nie myliła film nie powalał fabułą. Jednak od czasów dzieciństwa, kiedy ostatni raz go oglądałem, intrygował i zapadł w pamięci na długie lata jako „coś fajnego”. Jak to  często z kultowymi obrazami bywa nie zawsze są one idealne. Tak jest też tym razem.

Fabuła i dialogi niestety budzą dzisiaj już co najwyżej chichot (i mówi to ktoś kto jest  pozytywnie nastawiony do tego obrazu). Terminologia, którą posługują się bohaterowie, brzmi dosyć „staroświecko” (o ile można użyć takiego określenia do nowych technologii) no i cóż tu ukrywać – nieco nonsensownie. Aktorstwo też nie zachwyca… ale tego w sumie można było się spodziewać. Natomiast warstwa wizualnej i efekty specjalne mimo wszystko nadal mają swój styl, urok i niepowtarzalny charakter (neonowe podświetlenia, wektorowe siatki modeli). Świat wewnątrz komputera wykreowany na potrzeby tego obrazu jest na tyle charakterystyczny, że zapisał się już w historii kinematografii jako ten „z trona” i warto go kojarzyć. Z ciekawostek to podobno film był na tyle przełomowy pod względem zastosowanych efektów specjalnych, że w 1983 roku Akademia Filmowa odmówiła jego twórcom przyznania nominacji do Oskara w kategorii najlepszych efektów wizualnych, uznając pionierskie zdjęcia opracowane dla filmu „Tron” za rodzaj „oszustwa” wobec bardziej tradycyjnych metod tworzenia obrazu. 7 lat później ta „pionierska technologia” została wykorzystana w filmie The Abyss (Głębia) Jamesa Camerona (tak tego Camerona od Titanica i Avatara) a film ten… otrzymał Oskara za efekty specjalne.
Film może być nieco ciężko strawny dla przeciętnego współczesnego widza (dzisiaj każdy ma już jakieś pojęcie o komputerach i nawet dla niego dialogi będą brzmieć dosyć  komicznie czy wręcz niedorzecznie) nie mniej należy sobie uświadomić czas w którym on powstawał, gdy komputery osobiste dopiero wdzierały się pod strzechy zwykłych ludzi, a dostęp do nich mieli głównie naukowcy. Zwróćcie uwagę, że w filmie pod pojęciem użytkownika określa kogoś, kto pisał programy, czyli dzisiejszego programistę (którzy aktualnie stanowią zaledwie niewielki odsetek użytkowników komputerów). Nadal warto jednak prześledzić uważnie film i doszukiwać się wielu odniesień i smaczków.
Mimo pewnych mankamentów jest to kawał historii SF, który warto zobaczyć choćby dla samych efektów specjalnych, które stały się milowym krokiem w dziedzinie grafiki komputerowej i trików wykorzystywanej w filmach. Warto też zapoznać się z różnymi ciekawostkami i odwołaniami do świata gier/komputerów/programowania zawarte w tym kultowym dziele (kilka linków z podpowiedziami znajdziecie poniżej tego wpisu). No i jeżeli ktoś wybiera się na Tron Dziedzictwo (który pewnie również nie będzie powalał fabułą) to jest to pozycja obowiązkowa choćby ze względu na nawiązania nowej wersji do swojego pierwowzoru (których już w trailerze widać sporo).

Komu się powinien spodobać:

  • starszym fascynatom komputerów,
  • wszyscy interesujący się efektami specjalnymi w filmie i jego historią,
  • miłośnicy retro  i 8-bitowych komputerów

Kto powinien unikać:

  • nie zainteresowani historią efektów specjalnych oraz komputerów,
  • miłośnicy szybkiej akcji i dzisiejszych efektów specjalnych
  • oczekujący głównie ciekawych dialogów i fabuły

Moja subiektywna ocena: 7/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej informacji o filmie:  Tron na Filmwebie, Tron na IMDB

Dodatkowe materiały i ciekawostki znajdziecie m.in na:

http://www.imdb.com/title/tt0084827/trivia
http://tron.wikia.com/wiki/Tron_(film)

http://extratv.warnerbros.com/2010/12/tron_trivia_tron_movie_quotes.php

A dla tych, którzy jeszcze nie do końca wierzą jak mocno na pop kulturę odcisnął się świat wygenerowany dla potrzeb tego filmu GAME ON czyli sesja Playboya w stylu Trona 😉

Titan – Nowa Ziemia

Przygodowy film SF, w którym połączono animację klasyczną z komputerową uzyskując bardzo ciekawy efekt końcowy. Sama historyjka nie jest zbyt oryginalna i zawiera standardowe schematy charakterystyczne dla kina przygodowego. Główni bohaterowie szukają nowej ziemi (a dokładnie skonstruowanego przed zagładą zielonej planety przez obcych – tytułowego Titana, który jest ostatnią nadzieją ludzkości). Niewątpliwie najciekawsza w tym filmie jest strona techniczna. Zastosowaniu tutaj połączenie klasycznej animacji postaci z renderowanymi tłami. Choć film ma już swoje lata (powstał w 2000 roku) to nadal wizualnie robi spore wrażenie (szczególnie akcja w wodorowym lesie czy wśród lodowych planetoid). I głównie dla wizualnych efektów warto obejrzeć ten film. Fabuła choć dosyć mało oryginalna to jednak jest sprawnie napisana i film generalnie dobrze się ogląda. Wyróżnia się również muzyka.

Komu może się spodobać:

  • fani kina sci-fi,
  • lubiący podziwiać efekty wizualne

Kto powinien unikać:

  • nie przepadający za sci-fi lub animacją,
  • szukający intrygującej fabuły,
  • Ci którzy przedkładają treść nad formę

Moja subiektywna ocena: 7/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej informacji o filmie: Titan – Nowa Ziemia na FilmwebieTitan A.E na IMDB

Cyborg Girl

Od czasu do czasu dobrze jest, dla odmiany, obejrzeć sobie coś z poza naszej szerokości geograficzne i nie koniecznie musi to być coś ambitnego. W ten weekend padło na współczesne kino japońskie pod tytułem Cyborg Girl. Uwaga, jest to komedia romantyczna sci-fi. Niezbyt często spotykana kombinacja (przynajmniej w naszych kinach). Nie będzie chyba zbyt wielkim spoilerem (patrząc na tytuł) jeżeli powiem, że jedną z głównych bohaterek jest dziewczyna-cyborg, a drugim pewien, dosyć przeciętny, student. Wszystko zaczyna się jak standardowa komedia romantyczna. Przez pierwsze pół godziny (niemalże) nie odbiega od kanonu gatunku… później otrzymujemy jednak, jak to często u Japończyków bywa, spory miszmasz rodzajowy.

Do stworzenia tego cybernetycznego dania wzięto odrobinę Terminatora z elementami Supermena, zmieszano z komedią młodzieżową, okraszano to czystym sci-fi z domieszką kina katastroficznego. Wszystko to przeplatane wieloma scenami romantycznymi i sporą dozą sentymentalizmu. W filmie przewija się kilka, dosyć poważnych, tematów, które czasami nieco popadają w banał, bądź zbytni dramatyzm (choć zaraz film nadrabia to różnorodnością gatunkową). Zdarzają się też dłużyzny. W sumie jednak całkiem sympatyczna produkcja, jako odskocznia od większości filmów, które można spotkać w rodzimych multipleksach.

Komu może się spodobać:
– miłośnikom komedii romantycznych, którzy mają już dosyć polskich filmów z tego gatunku i chcą zobaczyć jak to się robi w Japonii
– miłośnicy niezobowiązującego sci-fi i lekko zakręconych historii też znajdą coś dla siebie
– fani cyber-dziewczyn (obowiązkowo 🙂 oraz Haruki Ayase (jak ktoś nie kojarzy kto to, to po tym filmie pewnie już będzie 😉

Kto powinien unikać:
– jak nie przepadasz za komediami romantycznymi – to możesz się znudzić
– jak przepadasz tylko za klasycznymi komediami romantycznymi – możesz przeżyć szok gatunkowy

Moja subiektywna ocena: 6/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej informacji o filmie: Cyborg Girl na FilmwebieBoku no kanojo wa saibôgu na IMDB

P.S Nie wyłączajcie przypadkiem zbyt wcześnie odbiorników (jest parę nieco przy długich i przedramatyzowanych scen gdzieś w trzech czwartych filmu) końcówka ma kilka twistów i pokazuje, że twórcy mieli troszkę dystansu do tego co robią.

Podróże w czasie: najczęściej zadawane pytania

Nie, to nie będzie wpis dotyczący fizyki kwantowej, a wrażenia z filmu pod taki to właśnie tytułem. Frequently Asked Questions About Time Travel (oryginalny tytuł tej produkcji) jest to całkiem przyjemna komedia delikatnie parodiująca najczęstsze motywy występujące w filmach sci-fi dotyczące podróży w czasie. Mamy więc tu igranie ideami z takich obrazów jak Star Trek, Efekt motyla czy Powrót do przyszłości.  Spora liczba odniesień do popkultury i nieco zagmatwana fabuła sprawiają, że film choć lekki, wymaga odrobiny skupienia i koncentracji w trakcie seansu. Głównymi bohaterami jest tu trójka nieudaczników, którzy lubią sobie w pubie pofilozofować o swoich zainteresowaniach. Wśród tych zainteresowań, są między innymi: science fiction, popkultura, a także (jak się zapewne już domyślacie)… podróże w czasie. Czuć w ich rozważaniach ducha postaci stworzonych przez Kevina Smitha (dialogi o Gwiezdnych Wojnach z Clerks) czy też bohaterów z Human Traffic (dyskusje na podobny temat w trakcie imprezy). Film jest raczej niskobudżetowy i nie ma zbyt wielu efektów specjalnych – nie jest to więc kino stricte SF, a raczej tylko utrzymane w konwencji tego gatunku.

Komu się powinien spodobać:

  • miłośnikom sci-fi (o przepraszam science fiction 😉 potrafiących z dystansem podejść do gatunku,
  • lubujących się w rozważaniach na temat pop-kultury, a la bohaterowie z filmów Kevina Smitha

Kto powinien unikać:

  • miłośnicy głupich parodii,
  • miłośnicy sci-fi, którzy mają zacięcie naukowe lub oczekują strzelanin i efektów specjalnych,
  • ci którzy nie przepadają za sci-fi (brak frajdy z odnajdywania nawiązań)

Moja subiektywna ocena: 7/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)

Więcej informacji o filmie:  Podróże w czasie: najczęściej zadawane pytania na FilmwebieFrequently Asked Questions About Time Travel na IMDB

P.S Jeżeli w przyszłości Final CountdownEuropu ma brzmieć jak na napisach końcowych tego filmu… to ja chcę się cofnąć w czasie…