Co warto obejrzeć w VOD Nowych Horyzontów (Część III)

Zapraszam na trzecią część z cyklu przybliżającego Wam kilkanaście produkcji które chciałbym polecić Wam w nowym serwisie VOD stworzonym przez stowarzyszenie Nowe Horyzonty.


Debiutanci / Beginners reż. Mike Millis (USA 2010)

Gdybym nie wiedział na jakim festiwalu się znajduję to pomyślałbym, że trafiłem na kino skandynawskie, typowe słodko-gorzki smak życia z niby zwykłymi, acz nie do końca, przeciętnymi bohaterami. Pies, który choć zna 150 słów to jednak nie potrafi mówić, 75 letni gej, który postanowił się ujawnić po śmierci żony i poznał co to jest muzyka house, pacjentka na kozetce dr Freuda, która nie może mówić więc odpowiada na pytania pisząc i główny bohater, z którym nie może się rozstać pies. W filmie, jak w życiu, znajdziecie elementy zabawne i tragiczne, wesołe i smutne, momentami przygnębiające ale dają też nadzieję. Wszystko to w doborowej obsadzie (Ewan McGregor, Christopher Plummer i Mélanie Laurent).

Kawał świetnego, dowcipnego, dającego do myślenia i niebanalnego „nie amerykańskiego” kina. Polecam.

Moja subiektywna ocena: 8/10

Więcej o filmie: Filmweb, IMDB, Tomiga Blog


Jak ojciec i syn / Soshite chichi ni naru reż. Hirokazu Kore-eda (Japonia 2013)

Japońska historia o małżeństwie, które niespodziewanie dowiaduje się, że ich sześcioletni syn został podmieniony tuż po urodzeniu w szpitalu. Dziecko jest już na tyle duże, że rozumie otaczający go świat i jest przywiązane do swoich rodziców, z drugiej na tyle małe, że można dokonać wymiany. Obserwujemy więc cały proces tej trudnej sytuacji życiowej, począwszy od przekazywania informacji, przez dylematy rodziców, poznawanie aktualnych rodziców ich prawdziwego syna, po podejmowanie decyzji i pierwsze próby powtórnej zamiany.

Film konfrontuje postać ojca dobrze zarabiającego ale mającego niewiele czasu dla swojego dobrze wychowanego syna, z bohaterem znacznie biedniejszym ale bardziej zaangażowanym emocjonalnie. Obserwujemy stopniowe zapoznawanie się nowych rodzin przez ich integrację, po pierwsze delikatne próby wrócenie do naturalnego porządku rzeczy. Cały proces śledzimy z kilku perspektyw zarówno rodziców jak i dzieci.

Film podejmuje też dyskusje na temat znaczenie więzów krwi i czynnikach środowiskowych oraz jak wpływają one na potomstwo.

Trudny temat pokazany z ciekawej (acz nieco japońskiej) perspektywy. Dobre kino obyczajowe.

Moja subiektywna ocena: 7+/10

Więcej o filmie: Filmwebie, IMDB, Tomiga Blog


Lato reż. Kirill Serebrennikov (Francja, Rosja 2018)

Lato to czarny biały film muzyczny (a można się nawet pokusić o stwierdzenie, że musical) opowiadający o radzieckiej scenie rockowej w latach 80-tych XX wieku. Akcja dzieje się w Leningradzie. Jednym z bohaterów jest Mike gwiazda lokalnej sceny rockowej, frontman zespołu Zoopark. Dzięki przynależności do „klubu rockowego” może legalnie wykonywać koncerty, które jednak znacznie odbiegają klimatem od tego co kojarzy się nam z frazą „koncert rockowy”. Sama atmosfera takiego występu przypomina bardziej filharmonie, gdzie to widzowie grzecznie siedzą na krzesełkach i klaszczą po wykonaniu utworu. Próby zbyt żywiołowego reagowania szybko kończy się interwencją nadzorujących wszystko urzędników partyjnych i wyprowadzeniem z sali.

Oczywiście oprócz “oficjalnych” koncertów trwa życie artystycznej bohemy radzieckiej “po godzinach”. W trakcie jednego takiego spotkania na plaży, do imprezujących przyjaciół dołącza młody zespół, którego wokalistą i tekściarzem jest Viktor. W porównaniu do gwiazdorskiego Mike muzyka i teksty Viktora są bardziej offowe. Już po pierwszym wysłuchaniu kompozycji Viktora Mike dostrzega w nim ogromny talent i postanawia pomóc mu dostać się do klubu rockowego aby jego nietuzinkową postać i muzykę mogła dotrzeć do szerszej publiczność.

Postać Viktora zaintrygowała nie tylko rozpoznawalnego muzyka ale również jego żonę – Nataszę. Na drugim planie tworzy nam się interesujący trójkąt między tymi postaciami. Relacja mentor-uczeń, przekształca się we wzajemną fascynację między muzykami. Z drugiej strony śledzimy wątek kochającej żonę, która ulega zauroczeniu postacią przyjaciela męża.

Ponieważ jest to film również o muzyce jest ona jego integralną i istotną częścią. Co więcej oprócz uzupełnienia fabuły, gdzie mamy możliwość zapoznania się z oryginalnymi kompozycjami radzieckich rockmanów znajdziemy tam też wstawki bardziej surrealistyczne, gdzie poznajemy zachodnie inspiracje muzyków zza żelaznej. W brawurowych sekwencjach dziejących się m.in w różnych środkach transportu usłyszymy wiele kultowych przebojów z repertuaru takich klasyków jak Talking Heads, Velvet Underground, Blondie, T.Rex, czy Iggy Popa.

Jeden z moich znajomych po sensie powiedział, że nic odkrywczego w tym filmie nie ma, bo co można nowego powiedzieć o historii rock and rolla. Być może ale film ocieka fantastycznym klimatem budowany przez świetną muzykę i interesujących, nieco tajemniczych bohaterów, a wszystko to podane w nostalgicznych czarno-białych kadrach z nutką szaleństwa, komedii i surrealizmu. Ten film po prostu świetnie się ogląda, słucha i chłonie.

Zachęcam do sensu.

Moja subiektywna ocena: 8/10

Więcej o filmie na: Filmwebie, IMDB, Tomiga Blog


Wyjście przez sklep z pamiątkami / Exit Through the Gift Shop reż. Banksy (USA, Wielka Brytania 2010)

Z założenia miał to być dokument o historii street artu… z założenia. Jeżeli ktoś się na to nastawia… to może się odrobinę rozczarować. Otrzymujemy bowiem film dokumentalnym, w który mamy ze cztery nagłe „twisty fabularne”. Po seansie miałem wrażenia, że ktoś tu nieźle ściemnia, prowokuje albo umiejętnie się nabija. Nie pozostało więc nic innego jak troszkę wgłębić się w temat.

Film został wyreżyserowany przez Banksiego kultowej postaci street artu. W trakcie projekcji mamy możliwość poznać kilku innych uznanych artystów z tego nurtu: oprócz samego Banksiego są to m.in (Space) Invader, Shepard Fairey czy niejaki Mr. Brainwasher. Wydawać by się mogło, że jak historię całego nurtu to chyba trochę za mało? I rzeczywiście, jak już wspomniałem, film kilka razy w trakcie seansu zmienia swój cel. I choć cały czas poruszamy się w tematyce sztuki ulicznej lub bardziej szeroko pop-kultury to jednak zdecydowanie nie jest to produkcja encyklopedyczna. Nie chcę psuć Wam zabawy związanej z oglądaniem tego obrazu (historia jest ciekawa i opowiadana ze sporym dystansem i ironią) więc powiem tylko, że w końcu autor zdaje się zadawać pytanie (w dosyć przewrotny sposób, który nie każdy może od razu wychwycić) czym jest dzisiejszy street/pop art? Czy to nadal jest sztuka? Kim są jej twórcy? Czy era „scanning and photoshopping” nie sprawiła, że określenia pop-art nie został już tylko pop?

Film ten można potraktować jako wprowadzenia do street artu… a jednocześnie jak to u Banskiego mocno prowokacyjny. Po jego obejrzeniu warto jeszcze troszkę poczytać zarówno o samym artyście jak i całej scenie sztuki ulicznej (choćby na tym blogu).

Moja subiektywna ocena: 8/10

Więcej o filmie na: Filmwebie, IMDB, Tomiga Blog


Zagubieni / Zatraceni v Mnichove reż. Petr Zelenka (Czechy 2015)

Punktem wyjścia do całej historii jest rok 1938 i konferencja monachijska która odbyła się w dniach 29-30 września. Spotkali się na niej szefowie rządów Niemiec (A. Hitler), Włoch (B. Mussolini), Francji (E. Daladier) i W. Brytanii (A.N. Chamberlain). Jej konsekwencją było przekazanie części terytorium Czechosłowacji Niemcom. Był to szczytowy punkt ustępstw polityki francusko-brytyjskiej wobec Niemiec. Pomimo braku zgody społeczeństwa, rząd Czechosłowacki przyjął warunki monachijskie. W historii  wydarzenie to często określane jest “Hańbą monachijską”, a największe pretensje Czesi mają do Francuzów, którzy byli związani sojuszem z Czechosłowacją (choć Daladier był jedyną osobą, która w trakcie negocjacji próbowała bronić jej interesów).

Ten smutny moment w historii narodu czeskiego jest pretekstem do zabawnej, wielowymiarowej opowieści, która pokazuje, że Czesi potrafią podejść do swojej przeszłości z ogromnym dystansem i próbować rozmawiać z humorem nawet o najtrudniejszych jej momentach.

Akcja samego filmu dzieje się znacznie później. W 70. rocznicę konferencji monachijskiej Francuzi urządzają konferencję prasową na którą zapraszają niecodziennego gościa… Jest nim Żako (w oryginale Pan P) papuga… która była własnością ówczesnego premiera Francji Daladiera.

Zbiegiem okoliczności ptak trafia w ręce dziennikarza. Jak się wkrótce okazuje posiada ona ciekawą cechę. Otóż powtarza teksty zasłyszane u swojego dawnego właściciela… Z jej dzioba wychodzą takie kwiatki jak “Hitler jest super”, “Czesi są głupi”… Żako szybko staje się ogólnokrajowym celebrytą numer jeden, a także wielkim problemem francuskiej dyplomacji…

I gdy historia na dobre zaczyna się rozwijać, mniej więcej po 25 minutach seansu, film nieoczekiwanie zmienia konwencję… nagle wchodzimy na meta poziom, gdyż okazje się, że zaczynamy oglądać film dokumentalnym o filmie, który właśnie oglądaliśmy. W ironiczny sposób ukazuje on życie filmowców, zmagających się z różnymi problemami w trakcie jego realizacji.

W pewnym momencie miałem wrażenie, że oglądam absurdalną (czeską) odpowiedź na Birdmana… ale im dłużej trwał seans, tym bardziej wielowarstwowy stawał się ten film. Znajdziemy tam i satyrę na całą branże filmową (od dziennikarzy, przez celebrytów, producentów i aktorów, na ekipie technicznej kończąc – wiecie ile pracy wymaga stworzenie realistycznej ptasiej kupy?), liczne zabawne nawiązania do kinematografii i słynnych filmów, szpileczki do relacji czesko-francuskich, Unii Europejskiej, i innych nacji (w tym Polaków), w końcu część bardziej poważną próbującą zmierzyć się z traumatyczną czeską historią poprzez śledztwo dziennikarskie przedstawiające konsekwencje układu monachijskiego z zupełnie innej perspektywy.

Ta wielowymiarowa produkcja, nie tylko świetnie i zabawnie łączy różne motywy i gatunki filmowe, ale również zgrabnie przemyca istotne tematy z punktu widzenia historii Czech, starając się wywołać dyskusję na temat jednego z bardziej traumatycznych momentów w dziejach tego państwa.

Film ten oglądałem na festiwalu a po seansie można było porozmawiać z reżyserem, który opowiadał dlaczego zdecydował się na taki temat. I gdy z sali padło pełne żalu stwierdzenie, że w Polsce taki film nie mógłby powstać, bo nam Polakom bardzo brakuje takiego dystansu do swojej historii (wszystko musi być patetyczno-tragiczne) to Zelenka odparł, że on z kolei bardzo zazdrości nam kogoś takiego jak Wojciech Smarzowski, w którego filmach dzieją się straszne rzeczy, a mimo wszystko nie można się od nich oderwać i po seansie pozostawiają widza z wieloma tematami do przemyśleń.

Niezależnie od różnic między naszymi nacjami najnowsze dzieło Zelenki warto obejrzeć!

Moja subiektywna ocena: 9/10

Więcej o filmie na: Filmwebie, IMDB, Tomiga Blog


To tyle na dzisiaj… mam nadzieję że znaleźliście wśród tych propozycji coś dla siebie…

Pozostałe części z cyklu

Link do serwisu VOD Nowych Horyzontów

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s